Plac Powstańców Warszawskich, świeżo odnowiony i zachwycający równymi alejkami oraz estetycznymi szpalerami krzewów, w założeniu miał być wizytówką Warszawy. Niestety, intensywne weekendowe wizyty turystów odwiedzających świąteczne iluminacje w okolicach Nowego Światu pokazały, że brakuje tu podstawowej infrastruktury parkingowej lub ograniczeń dla kierowców w postaci płatnego parkowania. Kierowcy, szukając miejsca, zaczęli porzucać samochody na trawnikach, zamieniając wypielęgnowaną zieleń w błotniste koleiny.
Zdjęcia dokumentujące skalę problemu opublikował na platformie X (dawniej Twitter) Michał Wojtczuk, dziennikarz „Stołecznej”. W komentarzach pod postem rozgorzała gorąca dyskusja.
- Miasto ma być przyjazne ludziom, a kierowcy to też ludzie. Ważniejsze jest, aby było gdzie zaparkować, niż jakiś pier** trawnik – oburzał się jeden z użytkowników.
Inni apelowali o rozwiązania systemowe, jak wprowadzenie stref płatnego parkowania w weekendy oraz surowych mandatów.
Problem w przepisach i braku ochrony
Kwestia ochrony miejskiej zieleni przed parkowaniem na niej okazuje się skomplikowana. Twórca popularnego profilu „Konfitura w akcji” zwrócił uwagę na luki w prawie: „Problem leży w braku zakazu parkowania na publicznych terenach zielonych w polskim prawie”. Niszczenie trawników wciąż traktowane jest jako naruszenie porządku, a nie jako poważne przewinienie.
Zarząd Zieleni m.st. Warszawy odcina się od odpowiedzialności za rozjeżdżoną zieleń na obrzeżach placu.
- Nasz projekt dotyczy wyłącznie wewnętrznej części placu. Nie przewidujemy tam słupków ani ograniczników – poinformował Adam Przegaliński z Zarządu Zieleni.
Jak wyjaśnił, przypadki parkowania na trawnikach należy zgłaszać do Straży Miejskiej lub w miejskiej aplikacji 19115.
Rozjeżdżona wizytówka miasta
Tymczasem na miejscu sytuacja wygląda jak na powyższym zdjęciu. Zadbane trawniki zamieniły się w błotniste pola, pełne śladów opon. Sytuację najlepiej opisuje komentarz jednego z internautów:
- Ludzie porzucali te samochody jak w apokalipsie zombie. Plac wygląda jak po najazdach Hunów.
Warszawscy urzędnicy, zamiast podejmować konkretne działania, przerzucają odpowiedzialność między sobą. Zarząd Dróg Miejskich i Zarząd Transportu Miejskiego odsyłają nas do Zarządu Zieleni, a ta jednostka wskazuje Straż Miejską. Mieszkańcy postulują montaż słupków lub innych ograniczeń uniemożliwiających wjazd na zieleń, jednak na razie żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
Czy wiosną 2026 roku, gdy ostateczna przebudowa placu Powstańców Warszawskich ma się zakończyć, trawniki odżyją? Na razie wygląda na to, że miasto i kierowcy mają inne priorytety.
Napisz komentarz
Komentarze