W okolicy zielonego terenu pomiędzy ulicami Świderską a Maciejewskiego znajduje się mnóstwo osiedli mieszkalnych, a mieszkańców na Tarchominie ciągle przybywa. Tymczasem nieuregulowana zieleń, która, w obliczu braku alternatyw, służyła im za swoisty park, miejsce spacerów z psem i obcowania z przyrodą, stopniowo się kurczy.
- Ten teren przez ponad 20 lat pełnił funkcję parku, zaspokajając potrzeby okolicznych mieszkańców. Jednak w ostatnim czasie połowę tego obszaru zajęła szkoła, a po jej oddaniu do użytku we wrześniu ubiegłego roku, obok pojawił się prywatny inwestor. W szczycie sezonu lęgowego rozpoczął wycinkę, usuwając około 150 drzew. Obecnie teren jest wykarczowany, ogrodzony i pozostaje niezagospodarowany. Ta sytuacja wzbudziła ogromne oburzenie mieszkańców, którzy zaczęli dyskutować o możliwych działaniach – mówi nam Marcin Szklarz, mieszkaniec Tarchomina związany z lokalną inicjatywą „Chronimy zielone”.
Karczowanie terenu ruszyło najpierw na potrzeby budowy szkoły podstawowej przy Świderskiej 93. To inwestycja rzeczywiście niezbędna, która służy blisko 900 uczniom. Stołeczny samorząd zapowiadał jej realizację od kilku lat, pokazując na wizualizacjach zaprojektowanych przez pracownię Piotra Bujnowskiego obiekt w otoczeniu morza drzew. „Tak zielonej placówki, wkomponowanej w otoczenie chyba w Warszawie jeszcze nie ma” – mówił podczas otwarcia szkoły prezydent Rafał Trzaskowski.

Przy szkole miało być zielono, ale deweloper wykarczował drzewa
W kontekście budowy placówki przy Świderskiej słowo „zielony” było zresztą przez urzędników odmieniane przez wszystkie przypadki. Rzeczywiście przy samej szkole drzewa zachowano, problem w tym, że tuż obok prywatny inwestor zafundował im prawdziwą rzeź. W zeszłym roku wykorzystał on w tym celu lex Szyszko, pozbawiając dostępu do zieleni nie tylko okolicznych mieszkańców, ale także uczniów nowej podstawówki. Teren w planie miejscowym przeznaczony jest na edukację, jednak inwestor miał już złożyć wniosek do sądu o zmianę tego zapisu.
- Po tej wycince zorganizowaliśmy się, spotkaliśmy z wiceburmistrzem dzielnicy i zgłosiliśmy sprawę na policję. Okazało się, że inwestor działał zgodnie z prawem, więc zaczęliśmy szukać sposobów na ochronę pozostałej części terenu. To dało początek naszej inicjatywie – mówi nam Marcin Szklarz.
.png)
Mieszkańcy Tarchomina chcą zmienić plan miejscowy
Mieszkańcy Tarchomina postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i przy wsparciu lokalnych radnych przygotowali projekt uchwały obywatelskiej. To stosunkowo rzadko wykorzystywane narzędzie w Warszawie, jednak to mechanizm demokratyczny, który umożliwia obywatelom na wcielenie postulatów w życie. Muszą oni jednak najpierw zebrać odpowiednią liczbę podpisów. Pod pomysłem działaczy z Tarchomina podpisało się blisko 700 osób.
- Naszym głównym postulatem jest zachowanie terenów zielonych poprzez zmianę ich klasyfikacji. Obecnie pozostałe działki pomiędzy Świderską a Maciejewskiego, które w 100% należą do miasta, są przeznaczone pod zabudowę wielorodzinną, a my chcemy, aby zostały uznane za tereny zielone – mówi nam Marcin Szklarz.
Dzięki inicjatywie mieszkańców powstała uchwała rady miasta stołecznego Warszawa w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego os. Tarchomin cz. VII. Zakłada ona, że część zadrzewionego terenu, który nie został jeszcze zabudowany, zmieni swoje przeznaczenie w planie miejscowym. Wniosek dotyczy działek o łącznej powierzchni blisko 1,82 hektara. Obecnie nie zostały wydane żadne „wuzetki” ani pozwolenia na budowę w tym miejscu. Jednak w obowiązującym studium jest ono przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną.
- Przystąpienie do sporządzenia nowego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wskazanych terenów pozwoli zabezpieczyć je na zieleń publiczną, zgodnie z obecną i realizowaną od wielu lat faktyczną funkcją, obejmującą także funkcję korytarza ekologicznego i powiązania z terenami Natura 2000 - Dolina Środkowej Wisły. Obecnie plany m.st. Warszawy nie obejmują budowy miejskich inwestycji mieszkaniowych na wskazanych terenach, dlatego też celowe jest ich przeznaczenie na zieleń publiczną – czytamy w uzasadnieniu uchwały.
W dokumencie czytamy także, że zgodnie ze strategią Warszawa 2030 na jednego mieszkańca miasta powinno przypadać 6 m kw. zieleni urządzonej, podczas gdy w Białołęce wskaźnik ten wynosi 1,45 m kw. Jednocześnie ta okolica cały czas się rozrasta. W 2014 roku mieszkało tam blisko 100 tys. osób, obecnie ta liczba jest dwukrotnie większa.

Dzielnica popiera mieszkańców, ale władze miasta nie
Pomysł mieszkańców poparł zarząd dzielnicy Białołęka, podczas posiedzenia, które odbyło się 15 listopada 2024 roku. „Zaproponowany przyszły kierunek zagospodarowania wydaje się być racjonalny ze względu na deficyt terenów zielonych na terenie Dzielnicy Białołęka” – uzasadniała stanowisko burmistrzyni Białołęki Anna Majchrzak. Pozytywnie o piśmie wypowiedział się także radca prawny. Problemy zaczęły się, gdy uchwała trafiła do miasta.
Najpierw negatywnie pomysł mieszkańców zaopiniowało stołeczne Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego. W swoim uzasadnieniu urzędnicy zaznaczyli, że podobny pomysł pojawił się już podczas sporządzania obecnego planu miejscowego dla Tarchomina, jednak nie został uwzględniony. Teraz chcą oni go ponownie odrzucić. Zaznaczają przy tym, że część działek w tym miejscu jest objęta roszczeniami.
- Podejmowanie czynności związanych ze zmianą ustaleń planu miejscowego w sytuacji, w której kwestie własnościowe przedmiotowych terenów nie zostały jednoznacznie rozstrzygnięte, mogą potencjalnie wiązać się z koniecznością poniesienia w przyszłości wysokich kosztów związanych z wykupem tych gruntów przez m.st. Warszawa – zaznacza Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego.
Głównym argumentem miejskich architektów jest to, że ich zdaniem mieszkańcy Tarchomina już teraz mają zapewniony dostęp do zieleni w innych miejscach.
- Analizując przeznaczenie terenów, ustalone w planach miejscowych na terenie obszaru MSI Tarchomin należy stwierdzić, iż łączna powierzchnia terenów wskazanych pod zieleń publiczną, urządzoną lub parkową wynosi ok. 22 ha. Należy zwrócić uwagę, iż pokrycie planami miejscowymi na terenie Tarchomina wynosi ok. 60%, więc można wnioskować, iż docelowa powierzchnia obszarów przeznaczonych pod zieleń publiczną będzie większa. Ponadto tereny istniejącej zabudowy wielorodzinnej również dysponują urządzoną zielenią osiedlową. Mając powyższe na uwadze, należy stwierdzić, iż brak jest uzasadnienia dla zabezpieczania kolejnych terenów pod zieleń publiczną w miejscu objętym przedmiotową uchwałą – argumentują miejscy architekci.

Co dalej z terenem pomiędzy ulicami Świderską i Maciejewskiego?
To na podstawie tej opinii miejscy urzędnicy wstrzymali dalsze procedowanie uchwały. Temat wrócił jednak podczas posiedzenia miejskiej Komisji Ładu Przestrzennego, które odbyło się 18 lutego 2025 roku.
- Na komisji ładu podniosłem kwestię, że tereny wskazywane przez biuro architektury jako zielone, w rzeczywistości nie są dostępne publicznie. Główny obszar zielony należy do seminarium, a pozostałe to dzikie tereny, gdzie jest bagno, lub nieudane inwestycje, jak park Botewa. Jedynym prawdziwym parkiem w okolicy jest park Picassa. Podniosłem te argumenty i zapadła cisza po stronie Biura Architektury – mówi nam Marcin Szklarz.
Podczas posiedzenia pojawiła się też kwestia potencjalnych kosztów zmiany planu. Urzędnicy nie potrafili jednak udzielić odpowiedzi na to pytanie, przez co posiedzenie w tej sprawie zostało przerwane. Temat ma powrócić na kolejnym spotkaniu komisji. Mieszkańcy Tarchomina mają nadzieję, że miasto zmieni zdanie i przychyli się do ich propozycji. „Czekamy na dalszy rozwój sytuacji” – mówi nam Marcin Szklarz.
Napisz komentarz
Komentarze