W naszym zmieniającym się szybko świecie można czasem usłyszeć, że obecna Wielkanoc, to już nie to samo co kiedyś. Nie jest to jednak nic nowego, ponieważ już przed wojną pomstowano, że święta te nie wyglądają już tak jak dawniej. Jednak w tym tekście chciałbym przypomnieć pewien zwyczaj wielkanocny, który niemal zniknął z powszechnej świadomości. Oddajmy głos autorowi artykułu z 1939 roku:
„Stół zastawiony tradycyjnym święconym w mieście, należy już prawie do przeszłości. Dzieci nasze w ogóle by nie wiedziały, jak to ongi bywało, gdyby nie miniaturowe stoliczki wielkanocne, wiernie odtwarzające dawną zastawę. Kogo nie stać na zaofiarowanie dziecku stolika, ten kupuje zajączka, baranka albo jajko z czekolady...” [Drogowiec 14/1939]

Stoliczki Wielkanocne w Warszawie. Nie tylko dla dzieci
Stoliczki te były w dwudziestoleciu międzywojennym czymś, na co każdej Wielkanocy wyczekiwały dzieci. Były to miniaturki tradycyjnego stołu suto zastawionego na wielkanocne śniadanie. Przygotowywano je specjalnie dla dzieci, jako osobne miejsce do siedzenia. Sam stoliczek był przeważnie drewniany, nakryty niewielkim obrusem, jednak wszystkie produkty na nim ustawione były wykonane z czekolady, marcepanu lub innych słodkości!
Do typowej zawartości stoliczka należały baranek, pisanki, chleb, ciasto, a nawet… pieczony prosiak! Uznawano, że im bardziej przedmioty te były podobne do prawdziwych, tym lepiej! Stoliczki kompletowano samodzielnie, a w zamożniejszych domach wypieki do nich kupowano w cukierniach. Czasem kupowano całe gotowe stoliczki. (...)
Zaskakującym elementem stoliczków mogą się dziś wydawać buteleczki z zawartością imitującą alkohol. Szczególnie że czasem… nie ograniczano się tylko do imitacji. We wspomnianym już artykule z „Drogowca” opisywano produkcję stoliczków w fabryce Fuchsa na Powiślu. Do nich również dołączano buteleczki. Jak wyjaśniał jeden z pracowników: „Dajemy najlepsze gatunki likierów — mówi z zadowoleniem pan Jezierski — tylko rozcieńczone wodą, bo to przecież dla dzieci”. (...)
Niestety po wojnie tradycja ta zaczęła powoli zanikać. W pierwszych powojennych latach prasa wspominała jeszcze o stoliczkach – na Wielkanoc 1948 roku pisano, że „na bazarach pokazują się już stoliczki wielkanocne”. [„Wieczór” nr 83/1948] Niestety w późniejszych latach, wraz z odgórnie prowadzoną akcją ateizacji społeczeństwa, stoliczki zaczęły znikać. (...)
***
Jakub Jastrzębski - Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, badacz historii Warszawy. Członek zarządu Fundacji Warszawa1939.pl. Autor książek: Sto lat warszawskiego metra i Sekrety Saskiej Kępy.
Napisz komentarz
Komentarze