Tomasz Tosza od niedawna pracuje w warszawskim Ratuszu, gdzie jest Zastępcą Dyrektora Biura Zarządzaniem Ruchem Drogowym. Nie jest to jednak anonimowy urzędnik, a człowiek, który zasłynął spektakularną metamorfozą Jaworzna. Tam udało mu się doprowadzić do zredukowania ciężkich wypadków o 80 procent. Dzięki jego pracy miasto to często jest określane jako najbezpieczniejsze miasto w Polsce.
- Wyprowadzenie ruchu tranzytowego poza miejsca, gdzie toczy się życie, spowodowało spadek zdarzeń drogowych o połowę. Zaczynaliśmy od około 100 wypadków rocznie i około 10, 11 ofiar śmiertelnych. Uznaliśmy, że warto pójść za ciosem. […] Przy pewnej wolności projektowania, którą zapewnił nam prezydent w wydziale miejskich inwestycji, zaczęliśmy kopiować rozwiązania z miast holenderskich, duńskich, szwedzkich, norweskich. Część użytkowników przyjęła to negatywnie, ale zupełnie niespodziewanie – również dla nas samych – efekt przebudowy dróg na drogi ruchu uspokojonego przyniósł rewelacyjne wyniki – mówił Tomasz Tosza o swojej pracy w Jaworznie w książce „Recepta na lepszy klimat”.
Jakie dokładnie Tomasz Tosza rozwiązania stosował w Jaworznie? By osiągnąć wizję zero, urzędnik musiał przeorganizować transport tak, by zniwelować liczbę śmiertelnych wypadków do zera. Jego główną bronią w walce z takimi incydentami było zwężanie pasów ruchu, zazwyczaj z ośmiu metrów szerokości do sześciu. Chodziło głównie o to, by uniemożliwić kierowcom szybką jazdę. Do tego dochodziło stawianie wokół Jaworzna obwodnic, które przekierowują ruch z centrum na obrzeża. Dodatkowo w śląskim mieście ograniczono możliwość parkowania przyulicznego, a by je uniemożliwić tam, gdzie było to konieczne, postawiono słupki. Jednocześnie władze Jaworzna stanowczo postawiły na rozwój transportu publicznego, wymieniając stare autobusy na elektryczne.
Czy metody z Jaworzna sprawdzą się w Warszawie?
W Jaworznie, gdzie mieszka niespełna 100 tys. osób metody Toszy zadziałały, liczba wypadków spadła, zniknęły korki, a mieszkańcy chętnie zaczęli przesiadać się do transportu publicznego. Teraz urzędnik staje przed większym wyzwaniem. Warszawa, gdzie w ciągu dnia przebywa ponad 2 mln osób, jest nieporównywalnie potężniejszym i bardziej skomplikowanym organizmem od śląskiego Jaworzna. To nie zniechęca jednak Toszy.
- W Warszawie brakuje jeszcze infrastruktury, która wymuszałaby na kierowcy określone zachowania, czyli przede wszystkim jazdę z prędkościami zgodnymi z przepisami. Brakuje w Warszawie, choć będzie to wprowadzone, dużych stref Tempo 30, gdzie toczy się miejskie życie, żeby trudno było to życie stracić – mówił w rozmowie z Tok FM przed rozpoczęciem pracy w stolicy.
Jednocześnie Tosza zapowiada, że spełni marzenie warszawskich kierowców o braku korków. Przekonuje, że uspokojenie ruchu w jego wydaniu doprowadzi do ich zniwelowania w przestrzeni miejskiej.
Nic dziwnego, że transfer Tomasza Toszy do Warszawy niezwykle entuzjastycznie przyjęło środowisko lewicowe. Swoje wsparcie dla jego działań zadeklarował Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze, czyli organizacji, która od lat działa na rzecz uspokajania ruchu samochodowego w stolicy. Z dużą nadzieją do działania Toszy podchodzi również Agata Diduszko-Zyglewska, przewodnicząca klubu Lewica-Miasto Jest Nasze-Razem w Radzie Warszawy.
- Pewną nadzieję stanowi dla nas fakt, że warszawskimi ulicami będzie zajmował się Tomasz Tosza, który został wicedyrektorem w Biurze Zarządzania Ruchem Drogowym. To świetny ekspert i liczymy na dobrą współpracę z nim w kontekście realizowania pomysłów, które sprawią, że przestrzeń w mieście będzie podzielona bardziej sprawiedliwie i bardziej racjonalnie – tak, żeby na ulicach bezpiecznie czuli się piesi, seniorzy, dzieci, osoby z wózkami i na wózkach, rowerzyści – mówiła Agata Diduszko-Zyglewska w wywiadzie dla Raportu Warszawskiego.
Są pierwsze ruchy Tomasza Toszy. Chodzi o poprawę bezpieczeństwa
W Warszawie Tomasz Tosza pracuje już od początku czerwca i wszyscy uważnie patrzą na jego ruchy. Zdążył on już przykuć uwagę postem na Facebooku. „Puławska. Przyglądam się” – napisał pod zdjęciem arterii, której wygląd budzi w stolicy sporo kontrowersji. Jednocześnie możemy już obserwować pierwsze efekty działań nowego urzędnika. Pokazał je radny z Ursusa Krzysztof Daukszewicz, który dostał pismo od wicedyrektora Biura Zarządzania Ruchem Drogowym. Daukszewicz wnioskował o poprawę bezpieczeństwa na przejściach dla pieszych na skrzyżowaniu ul. Orląt Lwowskich i Warszawskiej.
- Widzimy konieczność poprawy bezpieczeństwa niechronionych użytkowników ruchu drogowego poprzez wykonanie azyli na przejściach dla pieszych, zlokalizowanych na skrzyżowaniu ul. Orląt Lwowskich z ul. Warszawską., w szczególności na wlocie północno-wschodnim, gdzie przejście dla pieszych wyznaczone jest przez 3 pasy ruchu. W przypadku braku możliwości wyznaczenia azyli należy podjąć inne działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa pieszych – pisze w odpowiedzi Tomasz Tosza.
Tosza dodał, że urząd będzie działała w sprawie doprowadzenia do zmian w tej okolicy. Z pewnością w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się kolejnych podobnych decyzji urzędnika z Jaworzna.
Napisz komentarz
Komentarze