Reklama
ReklamaBanner

Trutka na szczury na kortach Warszawianki winna pomorowi ptaków? Jest odpowiedź klubu

Niedawno pisaliśmy o niezabezpieczonych trutkach na szczury znajdujących się w okolicach krytych kortów tenisowych Klubu Warszawianki. Aktywiści z Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę domniemywali, że mogło to być jedno z ognisk masowego pomoru ptaków krukowatych w Warszawie. Władze klubu sportowego ustosunkowały się do podejrzeń aktywistów.
Trutki na szczury
Trutki na szczury miały być niezabezpieczone

Autor: Jakub Szyda / Pixabay

Trutki na szczury były niezabezpieczone?

W piątek, 16 sierpnia, na łamach Raportu Warszawskiego opublikowaliśmy tekst, dotyczący trutek na szczury, rozrzuconych wokół terenu kortów Warszawianki, przy ul. Piaseczyńskiej 71. Zdaniem aktywistów z organizacji Noga w Łapę, specyfiki przeznaczone dla gryzoni, nie były zabezpieczone przed innymi zwierzętami - nie tylko dzikimi.

Renata Markowska, wolontariusza organizacji, podejrzewała, że trutka może być potencjalnym źródłem - jednym z wielu - pomoru krukowatych, które w przeszłości zajadały się szczurobójczymi środkami w przeszłości.

Alert na Dolnym Mokotowie! Rozrzucona trutka na terenie kortów [...]. Jeden pies już zatruty - pisali tydzień temu aktywiści we wpisie na Facebooku. Trutki jest dużo, nie damy rady sprzątnąć tego do jutra. Obszar: Dolny Mokotów: Piaseczyńska, Korty Warszawianki, Park Dreszera. Nie chodźcie tam z psami, nie wypuszczajcie kotów[...].

Magdalena Kuropatwińska, inna z działaczek Ptasiego Patrolu, uważała że działanie administracji Warszawianki, a przynajmniej firmy odpowiedzialnej za deratyzacje, było niezgodne z prawem.

- Prawo dot. deratyzacji mówi jasno, że trutki mają być trzymane w odpowiednich pojemnikach, do których dostać może się tylko gryzoń - a przynajmniej powinien, ponieważ dzikich zwierząt nie sposób kontrolować. Moim zdaniem to, co znajduje się na terenie kortów jest sprawą karną - dodaje.

Z tą opinią nie zgadza się klub Warszawianka.

Klub tenisowy nie ma sobie nic do zarzucenia

Jak czytamy w odpowiedzi wystosowanej do nasze  redakcji przez Klub Warszawianka, deratyzacja obiektów jest przeprowadzana zgodnie z prawem

Przeprowadzamy ją zwykle 1-2 razy w roku, zgodnie z obowiązkiem wynikającym z ustawy z dn. 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych - odpowiada Raportowi Warszawskiemu Małgorzata Podleśna, odpowiedzialna za PR klubu.

Firma, która odpowiada za przeprowadzanie deratyzacji, zdaniem klubu jest wyspecjalizowana w tej dziedzinie i do tej pory Warszawianka nie otrzymywała na nią żadnych skarg. Co więcej, nie odnotowywano także zdarzeń, opisywanych przez aktywistów.

Pierwsza w tym roku deratyzacja odbyła się 13 sierpnia, rozmieszczone preparaty mają opóźnione działanie, więc ewentualne pierwsze efekty wśród szczurów mogły pojawić się 15 sierpnia - także trudno wiązać to z pomorem krukowatych w Warszawie” - argumentuje Podleśna. W minionym tygodniu, na wniosek wspominanych przez Pana aktywistów, kilkakrotnie na teren Klubu dotarły patrole policji i straży miejskiej - za każdym razem sprawdzali teren i rozmawiali z pracownikami - nie stwierdzili żadnych uchybień” - dodaje.

Trutki na szczury rozrzucone na terenie krytych korków przy ul. Piaseczyńskiej 71 / autor: Jakub Szyda

Aktywiści zdają się jednak powątpiewać w stanowisko klubu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dane z badań toksykologicznych, których wyniki opublikowano w środę 21 sierpnia. W ciele jednej zmarłej wrony wykryto substancje pochodzące z... trutki na szczury.

Ptasi Patrol publikuje wyniki badań laboratoryjnych

„Wczoraj (20.08 przy. red.) otrzymaliśmy z laboratorium PIW Puławy pełne wyniki badań (wirusy i toksykologia) dwóch pierwszych przekazanych przez nas martwych wron” - napisali aktywiści z Ptasiego Patrolu. U obu ptaków nie znaleziono wirusa Gorączki Zachodniego Nilu.

„U jednej wrony nie znaleziono nic w toksykologii, a u drugiej dwie substancje: bromadiolon i brodifakum ( w stężeniu śmiertelnym), czyli trutka na szczury” - brzmi treść wpisu na FB. Jest jednak nadal za wcześnie, aby ferować wyroki. Oficjalne komunikaty potwierdzają wirusa Gorączki Zachodniego Nilu w 10 próbkach z 16. Z kolei śmierć w wyniku działania trutki na szczury poniosły trzy kolejne ptaki. Jak zauważają działacze Nogi w Łapę martwe ptaki nie były do tej pory badane pod kontem toksykologiczny.

Potrzeba przebadania ptaków toksykologicznie to nie było tylko przeczucie. To uszanowanie licznych głosów mieszkanek i mieszkańców, którzy od dawna zgłaszają pojawiające się martwe ptaki przy towarzyszących deratyzacjach oraz pójście za radą lekarzy, u których próbujemy ratować jeszcze żywe ptaki. Tak, u części z nich obstawiamy wirusa Zachodniego Nilu, ale zbyt wiele ptaków ma objawy zatrucia, by wszystko zrzucić na wirus, który jest wśród ptaków od dawna” - czytamy dalej.

Ptasi Patrol poinformował również, że państwowe instytucje zajmujące się kwestia pomoru krukowatych, czyli Główny Inspektorat Sanitarny i Główny Inspektorat Weterynarii, nie będą robić badań toksykologicznych. Przypomnijmy, że to te dwie instytucje wydały wspólne oświadczenie, w którym za winowajcę pomoru ptaków podali wirusa Gorączki Zachodniego Nilu.

Aktywiści zapewniają, że każdy ptak wysłany do laboratorium z ich inicjatywy, takowe badania będzie miał robione.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Mieszkaniec dolnego Mokotowa 01.09.2024 17:11
Mieszkam tu 60 lat jeszcze nigdy nie było takiego syfu brudu na tym stadionie dopóki nie zaczął działać klub tenisowy Warszawianka

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama