Reklama
ReklamaBanner

Koniec z niebezpiecznymi metalowymi prowadnicami. „Jeszcze jest wiele rzeczy do poprawy”

Dotychczasowe metalowe prowadnice w metrze okazały się niebezpieczne, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Mieszkańcy Warszawy od lat apelowali o ich wymianę, obawiając się o swoje bezpieczeństwo. Teraz na stacjach linii M1 pojawią się nowe, kamienne oznaczenia, które zapewnią większy komfort i bezpieczeństwo osobom niewidomym i niedowidzącym. To jednak nie jedyne rzeczy w warszawskim transporcie, które wymagają poprawy.

Autor: Fot. Maciej Gillert / Raport Warszawski

Przez wiele lat metalowe prowadnice w warszawskim metrze były powodem licznych upadków. Ich śliska powierzchnia stanowiła zagrożenie, zwłaszcza w trudnych warunkach pogodowych. Dlatego wymiana ich na ryflowane płyty granitowe na stacjach Pole Mokotowskie, Politechnika, Ratusz Arsenał, Służew, Plac Wilsona to zmiana, na którą czekano od lat.

O nowej inwestycji rozmawiamy z Izą Sopalską-Rybak, prezeską Fundacji Kulawa Warszawa, która podkreśla, że problem ten dotyczył nie tylko osób z niepełnosprawnościami wzroku, ale także wielu innych pasażerów.

- Poprzednie, metalowe prowadnice były po prostu niebezpieczne – mówi Sopalska-Rybak. - To była kwestia bezpieczeństwa, nie tylko dla niewidomych, ale dla wszystkich, którzy korzystali z tych stacji, szczególnie kiedy jest mokro lub pada śnieg – dodaje.

Zmiana na kamienne, ryflowane płyty jest krokiem naprzód, który ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa i komfortu poruszania się po stacjach metra.

- Gdyby te prowadnice były wymieniane na takie same, nic by to nie zmieniło. Dopiero teraz, gdy zastosowano materiał, który zapewnia większą przyczepność, możemy mówić o realnej poprawie – podkreśla prezeska Fundacji Kulawa Warszawa.

Dotychczasowe oznakowania były nie tylko śliskie, ale i mało funkcjonalne. Sopalska-Rybak przypomina, że problemy z metalowymi prowadnicami dotyczyły także nowej, drugiej linii metra, gdzie prowadnice blokowały drzwi wind.

- To był ogromny problem, bo osoby z niepełnosprawnościami ruchu nie mogły swobodnie korzystać z metra. W pewnym momencie musiano je nawet odpiłować, żeby nie blokowały wejścia do windy– wspomina.

Choć nowe kamienne prowadnice są niewątpliwie krokiem w dobrym kierunku, Sopalska-Rybak wskazuje na inne aspekty warszawskiego transportu, które nadal wymagają poprawy.

- Szukanie windy na stacjach metra to prawdziwe wyzwanie. Oznakowanie jest mało czytelne, a windy często ukryte w wąskich przejściach – zauważa. 

Problem ten dotyka nie tylko osób niewidomych czy niedowidzących, ale także tych z ograniczoną mobilnością. Sygnał, który komunikowany jest w trakcie wysuwania się platformy z wagonu metra, jest analogiczny jak ten, który informuje o zamykaniu się drzwi. Z relacji prezeski fundacji jest to mylące i powoduje dyskomfort podróżnych poruszających się na wózkach.

Modernizacja warszawskiego metra, która obejmuje wymianę około 1100 metrów prowadnic, 225 pól uwagi i 195 metrów pasów ostrzegawczych, zakończy się w grudniu. Jednak, jak podkreśla Sopalska-Rybak, ważne jest, aby miasto nadal pracowało nad udoskonaleniem infrastruktury, by była ona bardziej przyjazna dla wszystkich pasażerów.

Rozmowa z prezes Fundacji Kulawa Warszawa uwidacznia, że choć wymiana prowadnic jest krokiem w dobrą stronę, przed Warszawą jeszcze wiele pracy.

- Oznakowanie powinno być bardziej intuicyjne. Dla osób z niepełnosprawnościami, szczególnie tych, które poruszają się na wózkach inwalidzkich, liczy się każda minuta i możliwość samodzielnego korzystania z transportu – mówi.

Nowe oznakowanie ma więc znaczenie nie tylko dla osób niewidomych, ale także dla wszystkich pasażerów, którzy codziennie korzystają z warszawskiego metra.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama