Reklama
ReklamaBanner

Hałas i nielegalne wyścigi w Warszawie. Opowieść o bezradności i bezkarności

Obecnie w stolicy trwa „tydzień bezpieczeństwa”. Władze na każdym kroku starają się przekonać mieszkańców, że „Warszawa chroni” - ale czy przed hałasem także? Zdaniem wielu odpowiedź brzmi: nie. Z kolei największym źródłem hałasu w mieście mają być nielegalne wyścigi, Był to głównym temat wtorkowej miejskiej komisji ds. bezpieczeństwa. Mieszkańcy pokazali na niej nagrania, które ośmieszają policję.
Hałas i nielegalne wyścigi w Warszawie. Opowieść o bezradności i bezkarności
Zdjęcie ilustracyjne

Autor: Maciej Gillert / Raport Warszawski

Czy miasto słyszy problem?

Problem nielegalnych wyścigów jest znany Warszawie od dawna. Jednak ostatnimi czasy zjawisko to osiągnęło absurdalny poziom. Tak wielki, że odczuwać je zaczęli nie tylko piesi czy inni kierowcy, ale i mieszkańcy odpoczywający w swoich domach i mieszkaniach. Rajdy oraz wyczyny kierowców sportowych samochodów stały się źródłem uciążliwego hałasu, na który narażeni są zwłaszcza mieszkańcy Śródmieścia. Ostatnimi czasy problem jest tak wielki, że sprawą zdecydowali się zainteresować nie tylko aktywiści czy mieszkańcy, ale i włodarze miasta.

Z tego powodu we wtorek, 8 października zorganizowano wspólne posiedzenie aż trzech komisji: ochrony środowiska, bezpieczeństwa oraz porządku publicznego. Łączył je bowiem jeden temat: hałas. Nie tylko pochodzenia samochodowego, chociaż to źródło zdecydowanie zdominowało posiedzenie i dyskusję. W spotkaniu uczestniczyli także radni dzielnic, aktywiści, mieszkańcy oraz przedstawiciele służb: policji i straży miejskiej.

Sala w Pałacu Kultury i Nauki była wypełniona po brzegi / źródło: Jakub Szyda

Niektórzy z mieszkańców trzymali charakterystyczne plansze, na których opisali swoje problemy dot. hałasu. Wypisano m. in.: „w całą wiosnę i lato nie da się wytrzymać, ze względu na hałas” czy „wiele razy płakałam z wk*rwu i bezsilności, bo wybudzał mnie huk z pojazdów”.

Sensację wzbudziło nagranie, które ośmieszyło warszawskich policjantów. 

Szybkie samochody, głośne wydechy i bezradność policji

Najważniejszym tematem podjętym przez radnych oraz mieszkańców, była kwestia hałasu pochodzącego z samochodów. Nieważne czy to wyścigi, zloty, „kręcenie bączków” na parkingu czy palenie gumy. Mieszkańcy czując bezsilność wobec kierowców, apelowali zarówno do radnych, jak i służb o działanie. Normą bowiem mają być dwie postawy: 

  • albo dyspozytor całkowicie lekceważy problem, obrażając niekiedy zgłaszającego;
  • albo policja przejeżdża zbyt późno, kiedy hałasujący kierowcy już dawno odjadą.

Jako pierwsze głos zabrały urzędniczki z Biura Ochrony Środowiska, które przyznały, że najpoważniejszym źródłem hałasu, z jakim muszą borykać się mieszkańcy, nie tylko Śródmieścia, pochodzi z samochodów - zarówno zwykłego ruchu drogowego, jak i wyścigów.

- Z naszych danych wynika, że obecnie głównym źródłem hałasu są samochody. Ogólnie ruch drogowy, niekoniecznie powiązany z nielegalnymi wyścigami. Niestety nasze pomiary nie są w stanie objąć pojedynczych przypadków, a są raczej sumą dla danego obszaru. Niekiedy mieszkańcy żalą się także na hałas wydawany przez pojazdy uprzywilejowane, tj. karetki, wozy straży pożarnej, etc. - mówili podczas posiedzenia komisji urzędnicy z Biura Ochrony Środowiska.

Policja również przedstawiła swoje statystyki, które... nie wyglądają za dobrze dla porządku i spokoju w mieście. 

- Po godz. 19 nasila się hałas samochodów osobowych. Ilość zgłoszeń i ich potwierdzalność to ok. 30 proc. w 2023/2024. Dlaczego tak mało? Bo zanim policjant przyjedzie na miejsce X, kierowcy są już w miejscu Y. Prowadzimy oczywiście codzienne kontrole. Winowajcy poruszają się głównie samochodami przerobionymi, zwłaszcza ze zmodyfikowanym układem wydechowym. Ci co bardziej krzykliwi dostają mandat lub zabieramy im nawet dowód rejestracyjny. Niemniej nikt im kluczy do aut nie konfiskuje - tłumaczy insp. Piotr Wałowski, dowódca oddziału prewencji policji w Warszawie. 

Tylko od początku tegorocznych wakacji za zbyt głośne wydechy KSP miała wystawić ok. 2 tys. mandatów, w tym 1,3 tys. powyżej 600 zł. Zatrzymano także 151 uprawnień i zabrano 323 dowodów rejestracyjnych. To jednak kropla w morzu potrzeb. Jak powiedział sam insp. Wałowski, „w Warszawie są setki tysięcy samochodów, a nas jest za mało”.

Dodatkowo jak przekazuje policja, większość z super samochodów, biorących udział w nielegalnych wyścigach, pochodzi z wypożyczalni. Co więcej służby doskonale zdają sobie sprawę z tego kto takie auta wypożycza, niemniej policja jest wobec nich bezradna. „Nie mamy możliwości, aby te wypożyczalnie kontrolować” - przyznaje policja.

- Poznań dał radę, a my nie możemy? Dlaczego!?

Miejski radny Jan Mencwel podczas posiedzenia komisji zauważył, że Poznań borykał się niemalże z identycznymi problemami, co obecnie Warszawa. Jednak tam nocne wyścigi w formie zorganizowanego wydarzenia, udało się zakończyć niemalże w pełni. Rozwiązanie okazało się nad wyraz proste - zatrzymano organizatorów tych eventów.

- Dlaczego ja, kiedy chcę zaprotestować, muszę spełnić szereg formalności i uzyskać od was zgodę. Lecz kiedy takie grupy jak Warsaw Night Racing oficjalnie się zbierają i blokują niekiedy setkami aut drogi, to wy z tym nic nie robicie? Jak to jest możliwe? - pytał Mencwel.

- Po pierwsze, nie musi pan uzyskać zgody, a jedynie zarejestrować wydarzenie. Po drugie policja od kilku tygodni prowadzi szeroko zakrojone działania przeciwko piratom drogowym. Udało nam się udaremnić ok. pięciu wyścigów w miniony weekend. Dodatkowo skierowaliśmy zapytanie do policji, jaki sprzęt powinniśmy im zakupić - są to sonometry, badające hałas oraz drony - odpowiedział Jarosław Misztal, dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa.

Policja dodatkowo przekazała, że wspólnie z kryminalnymi, wydział prewencji powołał specjalny zespół, który pracuje nad postawieniem zarzutów organizatorom nielegalnych, nocnych wyścigów. 

- Nie mamy prawnej definicji rajdu i wyścigu. Podejmujemy więc tylko legalne działania, aby ukrócić te wyścigi - dodał insp. Wałowski. 

- W tym mieście wystarczy mieć instagrama, żeby poznać kto jest organizatorem tych wyścigów. Tam są wszystkie dane!

W trakcie komisji padło w stronę policjantów jedno, acz bardzo ważne pytanie - czy monitorujecie social media organizatorów? Należy wspomnieć, że Warsaw Night Racing publikują ogólnodostępne adresy gdzie i kiedy będą się spotykać.

- Tak, robimy to. Dzięki temu przeciwdziałamy wyścigom. Ostatnio zorganizowano ich kilka jednocześnie: na Białołęce, na Ochocie, na S17 i w Legionowie. Byliśmy tam i udaremniliśmy to. Ci kierowcy często zapraszają siebie nawzajem do udziału. Proszę pamiętać, że jeżeli ktoś chce złamać prawo, to ani mandat, ani zatrzymany dowód rejestracyjny go nie powstrzyma. Kluczyków ich nie zabieramy - odpowiedział policjant.

Policjanci na spotkaniach WNR to „stali bywalcy” / źródło: Facebook WNR Warsaw Night Racing

Ponadto policja z rozbrajającą wręcz szczerością przyznała, że sportowe samochody, zwłaszcza te z modyfikacjami układu wydechowego, mają najczęściej zatwierdzony przegląd techniczny. Nawet jeżeli służby później znajdują w autach nielegalne dodatki. Wniosek nasuwa się sam - stacje kontroli pojazdów przymykają oko na łamanie prawa.

- Czy stacje kontroli pojazdów wykonują swoją pracę uczciwie? Proszę sobie odpowiedzieć na to pytanie - komentuje dowódca oddziału prewencji. 

Warto zaznaczyć, że nie są nadzorowane przez służby, a starostów, co w przypadku Warszawy oznacza prezydenta Trzaskowskiego i jego administrację.

Warszawa - Śródmieście, czyli tor rajdowy dla bogatych

Jednak to nie banery zrobiły największe wrażenie na zebranym tłumie, a nagrania wideo Alana Grinde z Fundacji ORION. Materiały nie tylko pokazują bezsilność policji wobec piratów drogowych, ale wręcz ośmieszają funkcjonariuszy.

- Dlaczego nie zatrzymujecie tych idiotów? - pyta policjantów sfrustrowany mieszkaniec.

- Ale kogo!? - odpowiada funkcjonariusz, za którym w tym samym czasie kolejny sportowy samochód gazuje przez ul. Marszałkowską.

Policja i straż miejska rozkładają tylko ręce. Tłumaczą, że nie mają narzędzi prawnych, aby takich kierowców karać. 

Niemniej nie wszystko rysuje się w tak negatywnych barwach. Radni zaproponowali kilka rozwiązań podsumowując ponad trzygodzinne posiedzenie komisji. Są to:

  • powołanie zespołu dot. problemu hałasu w Warszawie;
  • wprowadzenie stref ciszy;
  • dalsze promowanie stref Tempo 30.

Mało, bardzo mało biorąc pod uwagę skalę problemu. Póki co wiele wskazuje na to, że warszawiakom jeszcze przez długi czas przyjdzie żyć z hałasem warkotu silników. Od sportowych aut i rajdów nie uchronią ich nawet grube mury i szczelne szyby.

Im więcej koni mechanicznych masz pod maską, tym bezkarniejszy wobec prawa się stajesz.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NAPISZ DO NAS

Masz temat dotyczący Warszawy? Napisz do nas. Zajmiemy się Twoją sprawą.

Reklama
Reklama