Nowy Rok, Krakowskie Przedmieście. Przy wyjściu z metra mijam wesołą gromadkę turystów zza granicy. Z oddali słychać rozmowy w języku hiszpańskim. Jest też angielski, ukraiński i kilka innych, niezidentyfikowanych języków. Spacerują turyści z całego świata. Podziwiają Warszawę.
Wzdłuż Traktu Królewskiego, w stronę zamku, tłumy. Wypełniają szczelnie całą, zamkniętą dla samochodów ulice. Wielu przyjezdnych, ale także sporo tutejszych. Podziwiają iluminację nawiązującą do czasów PRL-u. Starsi, pamiętający jeszcze te czasy, bez szemrania ustawiają się w sporych kolejach do zdjęcia z Syreną i Warszawą. Dzieci mają frajdę, zagraniczni turyści z zaciekawieniem podziwiają dawną, polską motoryzację.
Iluminacja płynnie łączy się z luksusowymi witrynami w parterach Hotelu Europejskiego i oświetloną fasadą Bristolu. Salon Warszawy, o którym z nostalgią wspominają varsavianiści opisujący międzywojnie, znów błyszczy. Nawet Straż Miejska, po uchwaleniu przepisów dotyczących parku kulturowego, pracuje i usuwa nielegalne budki z marnej jakości gadżetami. Choć mogłaby oczywiście działać sprawniej.
Dwie Dekady zmiany. Warszawa dogoniła Zachód
W 2005 roku Krakowskie Przedmieście było szeroką, dziurawą i zakorkowaną ulicą. Niektórzy mówili, że to „Dziadowskie Przedmieście”. Hotel Europejski był w coraz gorszym stanie. Stolica dopiero uwalniała się spod rządów gangów, które na Trakcie Królewskim regularnie pobierały haracz. Wtedy wiele osób bało się po zmroku chodzić w okolice Zamku Królewskiego.
Pierwsza zmiana przyszła w latach 2006-2008. Pod okiem urbanisty dr Krzysztofa Domaradzkiego zmieniono Krakowskie Przedmieście. Zamiast czterech pasów i tunelu do uniwersytetu, zbudowano deptak. Wycięto parkowanie, znacznie ograniczono ruch samochodowy i postanowiono na ruch pieszy.
Kilka lat później poważny, choć nieco kontrowersyjny, remont przeszedł Hotel Europejski. Wtedy część architektów krytykowała szklaną nadbudowę, w której dziś są biura. Ale reszta okazała się sporym sukcesem. Szczególnym punktem stały się witryny sklepowe, z których „spoglądają” produkty najdroższych marek. Niektóre warte dziesiątki tysięcy złotych.
W międzyczasie zmieniło się też całe otoczenie.
Przy Krakowskim Przedmieściu zaczęły uruchamiać się modne restauracje, a uliczni performerzy (bo już nie „grajkowe”) przychodzą tu w weekendy i święta, a wokół nich gromadzą się tłumy. Zdarzają się też spontaniczne akcje, jak kilka dni temu, gdy do spotkanego przypadkiem saksofonisty (grającego „Celinę” Kultu) dołączył Kazik Staszewski. On też spacerował Krakowskim Przedmieściem i zachwycał się nową Warszawą.
Napisz komentarz
Komentarze