Komputerowa symulacja i analiza miejsca zdarzenia
W przygotowanym materiale specjaliści szczegółowo omówili przebieg zdarzenia, analizując zebrane dowody, w tym nagrania z kamery autobusu, oraz przeprowadzili symulację komputerową, która pozwoliła na odtworzenie trajektorii ruchu zarówno pojazdu, jak i pieszej w momencie potrącenia.
Jak zauważa inż. Rafał Bielnik z Crashlab.pl, kluczowym czynnikiem, który przyczynił się do wypadku, była nadmierna prędkość pojazdu.
- Kierujący wprawdzie zareagował na ruch pieszej, ale z uwagi na to, że jechał za szybko, nie miał możliwości uniknięcia uderzenia – tłumaczy Bielnik.
W analizie wskazano także na problem ograniczonej widoczności pieszych na przejściach, zwłaszcza w sytuacjach, gdy są oni zasłonięci przez inne pojazdy, jak miało to miejsce w omawianym przypadku. Piesza była niewidoczna dla kierowcy SsangYonga, ponieważ zasłoniła ją bryła autobusu.
Jak podkreśla Bielnik, zachowanie szczególnej ostrożności w takich miejscach jest kluczowe: Bryła autobusu miejskiego zasłaniała naprawdę widoczność, ale też powinien (przyp. red. kierowca) uwzględnić możliwość znajdowania się pieszych za tym autobusem.
Paniczny manewr obronny – błąd kierowcy?
Symulacja ujawniła również, że kierowca, widząc pieszą, podjął próbę manewru obronnego, który niestety zakończył się tragicznie.
- [przyp. red. Kierujący] wykonał manewr skrętu, wjechał na prawy pas ruchu i następnie nachodnik, czyli to nie była zmiana pasa, tylko to był taki paniczny, odruchowy manewr obronny, który nie doprowadziłby do takich skutków, gdyby jechał pięćdziesiąt na godzinę albo mniej – wyjaśnia Bielnik.
Wyniki symulacji jasno pokazują, że gdyby kierowca poruszał się z dozwoloną prędkością 50 km/h, prawdopodobnie w ogóle nie musiałby hamować, a piesza mogłaby bezpiecznie przejść przez przejście.
Problem nadmiernej prędkości – Warszawa nie jest wyjątkiem
Eksperci z Crashlab.pl podkreślają, że nadmierna prędkość jest problemem powszechnym w całej Polsce, a nie tylko w Warszawie. - Tutaj jest kwestia nie czy się przekracza, tylko ile – zauważa Bielnik.
Specjalista zwraca również uwagę na fakt, że obecne przepisy ruchu drogowego, choć formalnie jasne, w praktyce nie zawsze są przestrzegane. Dlatego konieczne są zarówno surowsze kary za ich łamanie, jak i wprowadzenie rozwiązań infrastrukturalnych, które zmuszą kierowców do przestrzegania ograniczeń prędkości.
Eksperci proponują szereg zmian, które mogłyby poprawić bezpieczeństwo na ulicy Woronicza i podobnych miejscach w Warszawie. Wskazali na potrzebę wprowadzenia wyniesionych przejść dla pieszych, spowalniaczy ruchu oraz modyfikacji geometrii jezdni, które zmusiłyby kierowców do zmniejszenia prędkości.
- Stosowanie takich rozwiązań jak fotoradary czy wyniesione skrzyżowania praktycznie redukuje zdarzenia do minimum, nawet do zera – mówi Bielnik, dodając, że w takich miejscach, gdzie wprowadzono te środki, nawet jeśli dochodzi do wypadków, to ich skutki są znacznie mniej poważne.
Zastosowanie odpowiednich rozwiązań zdaniem Crashlab.pl mogłoby w przyszłości zapobiec podobnym tragediom, zapewniając większe bezpieczeństwo zarówno kierowcom, jak i pieszym.
Napisz komentarz
Komentarze