Przypominamy najważniejsze teksty 2024 roku.
Warszawskie ulice Nowy Świat i Chmielna w całej Polsce znane są z bujnego nocnego życia. Liczne ulokowane tam bary, kluby i knajpy odwiedzają nie tylko mieszkańcy stolicy, ale także turyści. Dla nich to często miejsce, gdzie można się wyszaleć i dobrze zabawić, inaczej patrzą na to lokatorzy stojących tam kamienic.
- Śmiejemy się przez łzy, że można oczywiście okno zamknąć, tylko że wtedy to jest wybór, czy chcemy umrzeć, bo nam głowa pęknie od hałasu, czy się przez uduszenie z duchoty – mówi Raportowi Warszawskiemu Piotr Zgutka, radny osiedla Centrum i mieszkaniec ulicy Chmielnej.
Jak mówi Piotr Zgutka, w wąskich ulicach takich jak Chmielna hałas jest jeszcze bardziej uciążliwy niż zazwyczaj. Nie jest to jednak jedyny problem mieszkańców imprezowej okolicy. Wszystkie one związane są z alkoholem, który imprezowicze spożywają tam w ogromnych ilościach, nie tylko w barach, ale także na ulicach.
- Alkohol się pije tu po prostu legalnie. W teorii nie można pić pod chmurką, ale w związku z tym, że w nocy nie ma patroli i ludzie się już przyzwyczaili do tego, to picie alkoholu nie tylko w małpkach, spod pazuchy, tylko po prostu w dużych butelkach z piwem czy wódką jest nagminne. Później to się wszędzie wala – mówi Piotr Zgutka.
„Jedno wielkie picie” i conocne bójki w centrum Warszawy
Imprezowicze zostawiają po weekendzie góry śmieci na Chmielnej i Nowym Świecie. Choć, jak tłumaczy Piotr Zgutka, rano służby porządkowe pojawiają się na miejscu i wszystko sprzątają, to wcześniej ulice te „wyglądają jak pobojowisko”. „Butelki walają się obok koszy. To jest jedno wielkie picie” – słyszymy.
Do porozrzucanych śmieci dochodzą regularne akty wandalizmu oraz przemocy. W bramie Pana Piotra do zniszczeń doszło już 3 razy w przeciągu kilku ostatnich lat.
- Mamy na wideo nagrane, jak mężczyzna po prostu jeździł sobie na hulajnodze, zatrzymał się przed naszą bramą, no i zaczął kopać, niszczyć. Policja przyjechała i złapała go, dostał wyrok – mówi Piotr Zgutka i dodaje, że na dewastacjach się nie kończy. Na porządku dziennym jest także przemoc — bójki na przykład na placu Pięciu Rogów, na Nowym Świecie, na Chmielnej to jest rzecz absolutnie oczywista. Nie powiem codzienna, ale conocna tak – mówi.
To jednak nie koniec listy problemów Śródmieścia referowanej nam przez osiedlowego radnego. Dodatkową uciążliwością dla mieszkańców są również ogródki gastronomiczne, które knajpy zostawiają na noc niezabezpieczone, nawet po zamknięciu lokali. Wtedy zajmują je imprezowicze, którzy korzystają z nich, by napić się pod chmurką. „Potrafią do rana siedzieć i hałasować” – słyszymy od mieszkańca Chmielnej.
Do tego dochodzi też stale obecny w nocy zapach papierosowego dymu dostający się przez uchylone okna do mieszkań i fetor moczu spowodowany brakiem dostępnych toalet publicznych.
- Jako mieszkańcy mamy zalane, zaszczane bramy, podwórka, różnego rodzaju wnęki, no bo gdzieś muszą. Kiedy wypije się 2-3 piwa, to nie wytrzyma się do rana – mówi nam Piotr Zgutka.
Nocne ograniczenie sprzedaży alkoholu ratunkiem dla mieszkańców Śródmieścia?
Nadziei na zmianę mieszkańcy upatrują w ograniczeniu nocnej sprzedaży alkoholu. 9 lipca rada dzielnicy Śródmieście jednogłośnie poparła wprowadzenie tych przepisów w życie. Wcześniej z podobnym apelem do prezydenta Rafała Trzaskowskiego zwróciły się rady wszystkich śródmiejskich osiedli.
- Nierzadko mieszkańcy doświadczają agresji w sposób bezpośredni, szczególnie wieczorową porą, gdy stykają się z osobami odurzonymi alkoholem. Historii jest wiele: wtargnięcie za mieszkańcem na klatkę schodową i zrzucenie go ze schodów po zwróceniu uwagi, żeby pijana osoba nie oddawała moczu na elewację, wyzwiska po prośbie o ciszę, zaczepianie, chodzenie, po zaparkowanych samochodach – czytamy w piśmie.
Z dokumentu dowiadujemy się też, że mieszkańcy próbują walczyć o swój dobrostan poprzez zakup okien dźwiękoszczelnych, słuchawek wyciszających, branie leków nasennych, a w ostateczności sprzedaż mieszkania w centrum i wyprowadzkę.
Zwolennikiem nocnego ograniczenia sprzedaży alkoholu w Śródmieściu jest również Piotr Zgutka. Jak uważa, problemem są nie tylko sklepy monopolowe, ale także działające do późna supermarkety.
- Największym źródłem kłopotów w naszej okolicy, czyli Nowy Świat, Chmielna, plac Pięciu Rogów i okoliczne ulice są markety, które działają do północy. Tu może fajnie brzmi, że sklep jest do 24 otwarty, ale w praktyce to jest sklep monopolowy od godziny 20. Jak się wejdzie i popatrzy, to są kolejki do kas, jak przed Bożym Narodzeniem. A tak naprawdę jakieś pojedyncze osoby wychodzą z czymś innym niż z alkoholem – mówi.
Radny chciałby również, by sprawniej działały w Śródmieściu służby. Choć na ul. Nowy Świat patrol można często spotkać od czasu głośnego morderstwa, do którego doszło w tej okolicy w 2022 roku, to mieszkańcy zauważają, że radiowozy stoją tam zazwyczaj tylko w dzień, w nocy o interwencję służb ciężej.
- Jeżeli nawet ktoś zadzwoni, bo jest zakłócenie porządku, to tak naprawdę albo się czeka długi czas, albo w ogóle nie przyjeżdżają, bo reagują najbardziej na zgłoszenia, które mają ten ciężar gatunkowy wyższy. Nawet jeżeli są kamery, to zarówno policja, jak i straż miejska ich nie obsługuje. Kamery są na przykład na placu Pięciu Rogów, tam można kogoś pobić pod kamerami miejskimi, a tak naprawdę zarówno policja, jak i straż miejska nie korzysta z nich, bo nie ma ludzi – mówi Piotr Zgutka, zaznaczając, że problemy służb wiążą się z licznymi wakatami.
„Policja tam interweniuje i obejmuje to miejsce specjalną opieką”
O sytuację na Nowym Świecie pytamy prezydenta Rafała Trzaskowskiego.
- My dopłacamy do tzw. dyżurów ponadnormatywnych i przez cały czas współpracujemy z policją, by zabezpieczyć takie miejsca. Policja tam interweniuje i obejmuje je specjalną opieką – mówi w odpowiedzi na nasze pytanie o bezpieczeństwo na Nowym Świecie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Wtóruje mu komendant stołeczny policji, który także twierdzi, że służby dokładają wszelkich starań, by poprawić bezpieczeństwo w centrum stolicy.
- Myślę, że gdyby nie obecność policji w takich miejscach w kluczowych momentach, to ten stan bezpieczeństwa mógłby się przedstawić całkiem inaczej. Patrząc na liczbę interwencji, których codziennie jest w Warszawie nawet 1700, to jest bardzo dużo, a ich złożoność jest przeogromna. Podejmujemy takie działania i one są na bieżąco, kierowane są siły i służby. Dochodzi do analizy zagrożeń i do łączenia sił. Są tam kierowane oddziały prewencji i służby ponadnormatywne. To cenne służby, bo one są kierowane do konkretnych zadań i miejsc, gdzie taką potrzebę zgłaszają mieszkańcy. Staramy się, by te interwencje były skuteczne i chcemy działać jak najszybciej. Narzucamy sobie pewne reżimy, by docierać na miejsca jak najszybciej. Wiemy, że szybkie dotarcie na miejsce może zapobiec przestępstwu lub pozwolić na zatrzymanie sprawcy. O tę skuteczność także chodzi, bo takie osoby trzeba wykluczać ze społeczeństwa. Cenna jest także profilaktyka i edukacja, policja prowadzi promocję bezpiecznych zachowań — mówi w odpowiedzi na pytanie o bezpieczeństwo na Nowym Świecie komendant stołeczny policji insp. Dariusz Walichnowski.
Radna Śródmieścia: „to trwa od lat i jest coraz gorzej”
Choć miasto i policja zapewniają, że dokładają wszelkich starań, by zapobiec niebezpiecznym incydentom na Nowym Świecie, to problem wcale nie znika. W tej sprawie działa również śródmiejska radna z Miasto Jest Nasze Anna Folta, która jest wiceprzewodniczącą dzielnicowej Komisji Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych. Często ma ona do czynienia z mieszkańcami Śródmieścia, którzy narzekają na hałaśliwe imprezy.
- Jestem radną od maja tego roku, ale ta sprawa trwa od lat i jest coraz gorzej. W tej okolicy mieszkają też ludzie, przecież to nie jest tylko imprezownia. A nawet jeśli ma być to też dzielnica imprez, to jest zastanawiające, że w europejskim mieście, jakim jest Warszawa, nie można utrzymać tej zabawy w jakichś cywilizowanych ramach. Obawiam się, że to przez brak dostatecznej woli ze strony władz miasta, które ma wszak potrzebne narzędzia, takie jak możliwość wydawania i cofania koncesji na sprzedaż alkoholu – mówi Raportowi Warszawskiemu Anna Folta.
Jak mówi Anna Folta, niedawno jej kolega Jan Baran wybrał się na wizję lokalną na ul. Nowy Świat. Było to około 6:00 w niedzielę. Wówczas nie tylko natrafił na puste butelki i brud, ale także na bójkę. Obszerną dokumentacją dotyczącą śmieci i alkoholowych libacji w centrum stolicy dostajemy również od mieszkańców tej okolicy.
Napisz komentarz
Komentarze